Radio

Radio HairTrendy

Zamów nasz newsletter

newsletter

Kalendarz imprez

eventy

Hair Trendy TV

ht tv

Mam mnóstwo pomysłów

data publikacji  2020-11-24  komentarze  dodaj komentarz
zdjęcia hairtrendy

Rozmowa z Mario Mayerem o barberach i barberinach, mistrzostwach, które cały czas ekscytują oraz o fryzjerstwie męskim dawnej i dziś. 

28 lat temu, gdy zaczynałem swoją przygodę z fryzjerstwem w saloniku w małym mieście, pracowałem jako fryzjer damsko-męski. Wtedy obok salonu przychodziło więcej facetów niż kobiet i ja prosiłem, bym mógł ich ostrzyc – byli moimi „królikami doświadczalnymi”. Szefowa widząc, że dobrze radzę sobie ze strzyżeniem męskim, zostawiała mnie w męskiej części salonu. Tak to się zaczęło.

Redakcja RICA POLSKA: Dlaczego woli Pan strzyc mężczyzn i ich brody, zamiast stylizować włosy pięknych kobiet?

Mario Mayer: 28 lat temu, gdy zaczynałem swoją przygodę z fryzjerstwem w saloniku w małym mieście, pracowałem jako fryzjer damsko-męski. Wtedy obok salonu przychodziło więcej facetów niż kobiet i ja prosiłem, bym mógł ich ostrzyc – byli moimi „królikami doświadczalnymi”. Szefowa widząc, że dobrze radzę sobie ze strzyżeniem męskim, zostawiała mnie w męskiej części salonu. Tak to się zaczęło.

RP: Zająłeś I miejsce w Konkursie Mistrzowie Urody w Kategorii Barber Roku 2019. W tym roku też jesteś nominowany do nagrody w tym konkursie. Jak się dochodzi do takich zaszczytów?

MM: Moi klienci są nieobliczalni i cały czas na mnie głosują! Na razie jestem na 2. pozycji, ale walczę dalej – może znowu będę pierwszy? Ja nie kupuję tych głosów. Moi klienci głosując na mnie odwdzięczają się za moją pracę. Te głosy są bardzo ważne. Ale ja najbardziej skupiam się na konkursach, w których sam muszę wystartować, udowodnić swoją wartość i wygrać nagrodę.

RP: Na Twojej stronie na Facebooku cały czas pojawiają się bardzo pochlebne opinie: „Jednym słowem profesjonalizm”, „Bardzo przyjemna wizyta”, „Rewelacja”, „Perfekcyjne, z uwzględnieniem każdego szczegółu”. Takie słowa na pewno cieszą, zwłaszcza, gdy ma się swój salon.

MM: No pewnie. Najbardziej cieszy mnie to, że tak dużo osób mnie zna, a ja w Polsce pojawiłem się dopiero dwa lata temu.

RP: Jak to – dwa lata temu?

MM: Jako młody chłopak wyjechałem z Polski, 21 lat mieszkałem za granicą. W dziewięciu krajach chciałem nauczyć się fryzjerstwa od dziewięciu mistrzów, którzy pokażą mi dziewięć technik fryzjerskich. Chciałem zdobyć w nich tytuł Mistrza Świata – to było marzenie młodego chłopaka. Sporo brakuje mi jeszcze, by zrealizować to marzenie. Ale żyjąc na obczyźnie chciałem kiedyś wrócić do domu. Moje sukcesy przeżywałem sam, biznesy tworzyłem sam i towarzyszyła mi samotność. W końcu zaczęło mi to przeszkadzać. Pytałem się – „Dla kogo to robię”? Postanowiłem sprzedać swoje salony
w Szkocji, gdzie ostatnio mieszkałem i wrócić do Polski. Poznałem tu wspaniałych ludzi, który pomogli mi osiedlić się we Wrocławiu, tu założyłem swoją Akademię i stałem się Mario Mayerem – fryzjerem, szkoleniowcem, osobą rozpoznawalną.

RP: A zanim stałeś się Mario Mayerem byłeś…

MM: … Mariuszem Majchrzakiem. Zmieniłem swoje nazwisko, bo na międzynarodowych konkursach sędziowie nie radzili sobie z poprawnym jego wymówieniem. Podczas jednego z pobytów w Polsce poprosiłem o zmianę nazwiska. Dowiedziałem się, że jeżeli mam udokumentowaną karierę zawodową pod pseudonimem lub innym nazwiskiem, to nie ma z tym problemu. I tak stałem się Mario Mayerem (śmiech).

Rozmowa z Mario Mayerem o barberach i barberinach, mistrzostwach, które cały czas ekscytują oraz o fryzjerstwie męskim dawnej i dziś.

RP: Z których nagród jesteś najbardziej dumny?

MM: Z każdej jednej. Jeśli chodzi o nagrody w konkursach, to ze wszystkich pucharów, które stoją u mnie w salonie, najwyżej jest trofeum Wice-mistrza Świata, zdobyte 3 czy 4 razy. Jest też puchar Wice-mistrza Eurazji, Mistrza Wysp Brytyjskich… To są nagrody, przy odbieraniu których coś poczułem.

RP: Czy wszystkie one związane są z fryzjerstwem męskim?

MM: Tak, każda. Gdy słyszę słowo „mistrzostwa”, to pojawia mi się gęsia skórka i od razu chcę tam być. Chcę się z każdym zmierzyć. Uczyłem się zawodu w dziewięciu krajach i chcę sprawdzić, co ta wiedza jest warta. Nie zostałem jeszcze Mistrzem Świata, ale myślę, że jestem na dobrej drodze, by to osiągnąć.

RP: Jakimi umiejętnościami trzeba się wykazać, by zostać Mistrzem Świata Barberów?

MM: Przede wszystkim trzeba panować nad swoimi nerwami. Przy tak dużej widowni, przy rywalizacji z 50-60 zawodnikami z całego świata jest niesamowity stres. Trzęsą się ręce, wszystko wypada z rąk. Można popełnić wiele błędów, np. odłożenie grzebienia w złe miejsce sprawia, że można przegrać.

RP: Jakie konkurencje są na Mistrzostwach Świata Barberów?

MM: Najbardziej lubię oldskul, czyli nawiązanie do starej szkoły. Jest też modern, są wzorki, pompadour, salon look, czyli fryzura np. na Sylwestra. W zależności od konkurencji, robię razem brodę i fryzurę albo brodę przygotowuję tuż przed startem. Są konkurencje, których nie wykonuje się na żywym modelu tylko na główce treningowej, którą przygotowuje się wcześniej, a potem dokłada się tylko kosmetykę. Takie konkursowe fryzury nie nadają się do noszenia na co dzień. Miałem kiedyś modela z Armenii, dżudokę, zrobiłem mu fryzurę. Powiedział, że nie wyszedłby z taką fryzurą na ulicę, ale ona z kolei zainteresowała sędziów.

RP: Czy w Polsce mamy wielu dobrych barberów?

MM: Bardzo wielu! W ubiegłym roku zdobyliśmy ok. 20 złotych medali na różnych mistrzostwach – świata, Europy, Azji. Cały czas stajemy na najwyższym podium. Obserwując polski barbering widzę, że cały czas robimy postępy. Często człowiek, który był u mnie na szkoleniu 2 lata temu, teraz wykonuje pracę jak fryzjer z dwudziestoletnim doświadczeniem. Przyjeżdżając do Polski unikałem nazwy barber, która jest zapożyczona z Włoch („barba” – z wł. – „broda”). Jestem tradycjonalistą, bardziej przemawia do mnie słowo golibroda.

RP: Jak zostać barberem?

MM: Współpracując z Dolnośląską Izbą Rzemieślniczą stworzyliśmy Komisję Egzaminacyjną dla nowego zawodu, który powstaje w Polsce: fryzjer męski – barber. Taki fryzjer nie będzie już musiał robić damskich fal, koków, nawijać włosy na wałki. Musi za to umieć masować głowę, wykonać fryzurę męską oraz klasyczną, golić i trymować brody. Od fryzjera męskiego oczekujemy właśnie takich umiejętności. Chcemy przypomnieć czasy sprzed 20 lat, gdy panowie o 6.00 rano stali w kolejce do fryzjera męskiego na golenie brzytwą. Gdy mężczyźni strzygli się tylko nożyczkami, bo maszynki nie były popularne.

RP: Jak teraz mężczyźni dbają o wygląd?

MM: Rozwinęły się zabiegi znane przed laty, ale w ulepszonej wersji. Mężczyźni zaczęli bardzo dbać o siebie. Golenie jest częstym zabiegiem w salonie. Ponadto trymowanie brody, nakładanie maski oczyszczającej, woskowanie włosów w uszach i nosie, manicure i pedicure. To nie są tanie zabiegi. Taka kompleksowa usługa może kosztować nawet 400 zł, ale mamy bardzo dużo zapytań o nie. Ludzie tego chcą i przychodzą coraz częściej na pielęgnację i kosmetykę męską. Facet potrafi przyjść aż trzy razy w tygodniu do fryzjera.

RP: Wiem, że szkolisz młodych barberów.

MM: Ludzie w czasie pandemii koronawirusa zaczęli się intensywniej szkolić. Mam bardzo dużo szkoleń sprzedanych już na 2022 rok. Od początku istnienia mojej Akademii wyszkoliliśmy prawie 2000 osób, z czego 70% to były dziewczyny! Barberiny swoim wyglądem i uśmiechem przyciągają facetów. Ale to musi być poparte umiejętnościami, by wizyta nie była jednorazowa. Ja doprowadzam swoich uczniów do poziomu top. Najbardziej jestem dumny z moich uczniów. Gdy w mojej Akademii tworzę perełkę – barbera albo barberinę, a później oni jadą na zawody, zdobywają nagrody i zmieniają swoje życie dzięki temu, że byli u mnie, to jest najlepsza nagroda.

RP: Wiem, że zacząłeś współpracę z RICA Polska. Dlaczego wybrałeś właśnie tę markę?

MM: W czasie pandemii stworzyłem programy edu-poniedziałek i edu-czwartek. Zapraszałem na nie przedstawicieli firm kosmetycznych, by powiedzieli coś o swoich produktach, z jakich składników są zrobione i do czego służą. Wtedy zetknąłem się z RICA Polska. Zainteresowały mnie produkty z Sycylii, bo są premium i nie są ogólnie dostępne, co jest dla mnie bardzo ważne. Mają bardzo dobrą jakość, używam ich w swoim salonie. Klienci bardzo je chwalą, a ja mogę mieć coś extra, czego nie mają inni. Doradzam fryzjerom, by na półkach w swoich salonach mieli zarówno kosmetyki premium, takie jak RICA, ale też inne – tanie. Klient sam wybierze, co dla niego najlepsze. Jeśli fryzjer jest odpowiednio przygotowany do sprzedaży swoich produktów i dobrze je zna, to z powodzeniem sprzeda nawet najdroższy produkt.

Ja bardzo cenię szampon do włosów i brody, Hair & Beard Normalizing Shampoo for Men, który świetnie myje włosy, ma fajny zapach. Często używam olejku do brody – Rica Opuntia Oil For Men Hair & Beard – jest niesamowity, bardzo dobrze nawilża skórę, nie przetłuszcza jej, ma fajny zapach. Klienci bardzo go chwalą. RICA ma też balsam Rica Opuntia Oil for Men Hair & Beard Leave in Conditioner – zakochałem się w tym produkcie, bo mam trochę tatuaży i używam go nie tylko do włosów, ale i do ciała, bo świetnie nawilża skórę.

RP: A jaki jest Twój ulubiony kosmetyk RICA?

MM: Ja bardzo cenię szampon do włosów i brody, Hair & Beard Normalizing Shampoo for Men, który świetnie myje włosy, ma fajny zapach. Często używam olejku do brody – Rica Opuntia Oil For Men Hair & Beard – jest niesamowity, bardzo dobrze nawilża skórę, nie przetłuszcza jej, ma fajny zapach. Klienci bardzo go chwalą. RICA ma też balsam Rica Opuntia Oil for Men Hair & Beard Leave in Conditioner – zakochałem się w tym produkcie, bo mam trochę tatuaży i używam go nie tylko do włosów, ale i do ciała, bo świetnie nawilża skórę.

RP: A jaki jesteś poza pracą? Co lubisz robić?

MM: Lubię pomagać innym. Od kilku lat wystawiam swoją pracę na aukcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Można kupić Tydzień Pracy Mayera. „Kupują” mnie ludzie, spędzam tydzień w ich salonie i w ten sposób robię coś dobrego. Biorę udział
w akcjach pomocy zwierzętom, m. in. „Otwarte klatki”, która ratuje fretki z hodowli.

Zainicjowałem też akcję wsparcia dla Kliniki „Budzik” Ewy Błaszczyk – strzygliśmy ludzi na Rynku we Wrocławiu – zebraliśmy bardzo dużo pieniędzy. Pracuję też dla Fundacji, która wspiera rodziców ciężko chorych dzieci. Uczestniczyłem w zbiórce datków na tzw. pokój wytchnienia we Wrocławiu, czyli miejsce, w którym rodzice mogą zostawić chore dzieci pod dobrą opieką na parę godzin, by odpocząć czy iść na zakupy.

Cały czas rodzą mi się takie pomysły. Jestem organizatorem wielu konkursów międzynarodowych – m. in. w goleniu brzytwą w 2019 roku w Warszawie, w którym wzięli udział barberzy z całego świata. Tam też zorganizowałem konkurs na najpiękniejsze brody i wąsy. Słyszała Pani o Fast Fade Fight? Jeżdżę po Polsce, wchodzę do salonów z kamerą i wyzywam fryzjerów na pojedynek na ringu. Mamy zbudowany oktagon na wzór tego z walk KSW. Ośmiu barberów walczy na nim o tytuł najszybszego w Polsce, w Europie i na świecie. Wykonujemy najtrudniejsze strzyżenie w barberingu w 15 minut. Na razie odbyły się 4 eliminacje, będzie ich 9.

W Mistrzowskim cięciu rywalizowałem z fryzjerami damskimi. By było zabawniej, wykonywałem wyłącznie fryzury damskie – ślubną, robiłem koka i za każdym razem sobie poradziłem. Bardzo fajnie się bawiłem, bo każdej fryzurze nadałem własny charakter – np. przy koku zostawiłem delikatnie wytrymowany wzorek.

RP: Dziękuję za rozmowę. 


Akademia Barberingu Mario Mayer
ul. Józefa Hoene-Wrońskiego 14B
50-376 Wrocław

 


 


Komentarze

b AdrionTrade
ab Goldwell
Paul Mitchell
Kaaral manniskan
MilaPro VividColors
Artego NASZ

przejdź do galerii fryzurprzejdź do galeri fryzur


wydarzeniaNadchodzące wydarzenia

pełne kalendariumprzejdź do galeri fryzur